Z zespołem czy solo? [Część 1]
Dziś chciałbym Wam przedstawić pięciu interesujących muzyków. Czy ich solowe albumy są lepsze od płyt macierzystych formacji? Musicie osądzić sami, do czego Was zachęcam.
Tunde Baiyewu (Lighthouse Family)
Jeśli nie kojarzycie tej nazwy (a powinniście!) to z pewnością słyszeliście przynajmniej jedno z nagrań tej grupy, ponieważ Lighthouse Family wciąż pojawiają się na antenach polskich stacji radiowych. Brytyjczycy tworzyli jeden z najpopularniejszych zespołów drugiej połowy lat 90. i początku XXI wieku. Nie ma możliwości, żebyście chociaż raz w życiu nie słyszeli "Free" albo "High". Wielki sukces odniosła również ich interpretacja wielkiego klasyka - "Ain't No Sunshine", choć dla mnie ich najlepszym nagraniem pozostaje "Run". W skład Lighthouse Family wchodzą wokalista Tunde Baiyewu oraz klawiszowiec Paul Tucker. Po rozpadzie grupy w 2003 roku, muzycy skupili się na innych projektach. Paul Tucker dołączył do The Orange Lights, a Tunde rozpoczął karierę solową. W 2004 roku wydał debiutancki album zatytułowany po prostu "Tunde", na którym starał się utrzymać charakterystyczne brzmienie macierzystej formacji, jednocześnie dodając mu nutki nowoczesności, co zwiastował już pierwszy singiel "Great Romantic". Krążek zadebiutował na 32. miejscu brytyjskiej listy albumów i raczej nie odniósł wielkiego komercyjnego sukcesu. Na kolejne solowe wydawnictwo artysty trzeba było czekać do 2013 roku. I choć niektórzy zdążyli stęsknić się za tym charakterystycznym wokalem "Diamond in a Rock", pomimo całkiem dobrych recenzji w brytyjskich mediach, nie powtórzył sukcesu, który prawie 10 lat wcześniej odniosło Lighthouse Family. Na płycie można znaleźć m.in. przebojowy singiel "Move", który znajdziecie poniżej.
Fyfe Dangerfield (Guillemots)
Nominacja do Mercury Prize za pierwszy album, debiut na 17. miejscu brytyjskiej listy albumów, a do tego mnóstwo pochwał od krytyków - takie były początki grupy Guillemots, dowodzonej przez Fyfe'a Dangerfielda. Ich drugi album ("Red") ukazał się w 2008 roku i promowany był przez singiel "Get Over It", który dotarł na 20. miejsce UK Singles Chart (wyobrażacie sobie takie coś na listach przebojów w 2015 roku?). Po niewątpliwym sukcesie tego albumu grupa nieoczekiwanie ogłosiła zawieszenie działalności. Solowy projekt Fyfe'a Dangerfielda miał być odskocznią od stylu proponowanego przez Guillemots na rzecz bardziej klasycznego popowego brzmienia. Na wydanym w 2010 roku krążku "Fly Yellow Moon" nie brakuje melodii opartych na dźwięku pianina, którym często towarzyszą smakowite aranżacje. Pochodzący z albumu singiel "She's Always a Woman", będący coverem utworu Billy'ego Joela, został wykorzystany w reklamie John Lewis i trafił do pierwszej dziesiątki najlepszych singli na Wyspach Brytyjskich. Sukces tego nagrania mógł zaniepokoić fanów Guillemots, czekających na nową płytę swoich ulubieńców. Na całe szczęście grupa wydała od tego czasu już dwa albumy i podobno pracuje nad kolejnym. Posłuchajcie jak brzmi Fyfe Dangerfield w solowym materiale:
Nominacja do Mercury Prize za pierwszy album, debiut na 17. miejscu brytyjskiej listy albumów, a do tego mnóstwo pochwał od krytyków - takie były początki grupy Guillemots, dowodzonej przez Fyfe'a Dangerfielda. Ich drugi album ("Red") ukazał się w 2008 roku i promowany był przez singiel "Get Over It", który dotarł na 20. miejsce UK Singles Chart (wyobrażacie sobie takie coś na listach przebojów w 2015 roku?). Po niewątpliwym sukcesie tego albumu grupa nieoczekiwanie ogłosiła zawieszenie działalności. Solowy projekt Fyfe'a Dangerfielda miał być odskocznią od stylu proponowanego przez Guillemots na rzecz bardziej klasycznego popowego brzmienia. Na wydanym w 2010 roku krążku "Fly Yellow Moon" nie brakuje melodii opartych na dźwięku pianina, którym często towarzyszą smakowite aranżacje. Pochodzący z albumu singiel "She's Always a Woman", będący coverem utworu Billy'ego Joela, został wykorzystany w reklamie John Lewis i trafił do pierwszej dziesiątki najlepszych singli na Wyspach Brytyjskich. Sukces tego nagrania mógł zaniepokoić fanów Guillemots, czekających na nową płytę swoich ulubieńców. Na całe szczęście grupa wydała od tego czasu już dwa albumy i podobno pracuje nad kolejnym. Posłuchajcie jak brzmi Fyfe Dangerfield w solowym materiale:
Brandon Flowers (The Killers)
Solowe albumy są często okazją do eksperymentów lub odejścia od brzmienia zespołu, w którym zaczynało się swoją karierę. Tak jest w przypadku Branona Flowersa - wokalisty grupy The Killers. Po żmudnej trasie koncertowej towarzyszącej albumowi "Day & Age" grupa ogłosiła, że robi sobie krótką przerwę, by jej członkowie mogli skupić się na solowej działalności. Perkusista Ronnie Vannucci rozpoczął projekt Big Talk, podczas gdy Brandon Flowers skupił się na promowaniu nowej muzyki pod własnym szyldem. We wrześniu 2010 roku ukazał się jego debiutancki album "Flamingo", który pomimo mieszanych opinii recenzentów, szybko zdobył szczyty list przebojów na całym świecie. Krążek zainspirowany dźwiękami amerykańskich miast nie stronił od elektroniki i inspiracji latami 80., a także od bardziej popowych melodii, których brakowało na pierwszych albumach The Killers. Zespół wrócił do nagrywania, czego efektem była wydana w 2012 roku płyta "Battle Born". Kilka tygodni temu Brandon Flowers zapowiedział premierę swojego drugiego solowego albumu. Krążek "The Desired Effect" ukaże się 18 maja i promuje go nagranie "Can't Deny My Love", którego możecie posłuchać poniżej:
Solowe albumy są często okazją do eksperymentów lub odejścia od brzmienia zespołu, w którym zaczynało się swoją karierę. Tak jest w przypadku Branona Flowersa - wokalisty grupy The Killers. Po żmudnej trasie koncertowej towarzyszącej albumowi "Day & Age" grupa ogłosiła, że robi sobie krótką przerwę, by jej członkowie mogli skupić się na solowej działalności. Perkusista Ronnie Vannucci rozpoczął projekt Big Talk, podczas gdy Brandon Flowers skupił się na promowaniu nowej muzyki pod własnym szyldem. We wrześniu 2010 roku ukazał się jego debiutancki album "Flamingo", który pomimo mieszanych opinii recenzentów, szybko zdobył szczyty list przebojów na całym świecie. Krążek zainspirowany dźwiękami amerykańskich miast nie stronił od elektroniki i inspiracji latami 80., a także od bardziej popowych melodii, których brakowało na pierwszych albumach The Killers. Zespół wrócił do nagrywania, czego efektem była wydana w 2012 roku płyta "Battle Born". Kilka tygodni temu Brandon Flowers zapowiedział premierę swojego drugiego solowego albumu. Krążek "The Desired Effect" ukaże się 18 maja i promuje go nagranie "Can't Deny My Love", którego możecie posłuchać poniżej:
Fran Healy (Travis)
Travis - tej grupy chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Szkoci są jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli brytyjskiego rocka przełomu lat 90. i XXI wieku, a ich przebój "Why Does It Always Rain on Me?" należy do grona największych festiwalowych przebojów ostatniego piętnastolecia. Po wydaniu albumu "Ode to J. Smith" w 2009 roku grupa udała się na mały odpoczynek, a wokalista - Fran Healy postanowił rozpocząć działalność solową. Do pracy nad swoją płytą zaprosił Paula McCartneya, Neko Case oraz Toma Hobdena z Noah and the Whale. Efektem tych prac był wydany w 2010 roku krążek "Wreckorder", bardziej stonowany i akustyczny w porównaniu do dokonań grupy Travis. Jak do tej pory była to jedyna ucieczka artysty w stronę solowej działalności, a jego pierwszy zespół już pracuje nad ósmym krążkiem.
Travis - tej grupy chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Szkoci są jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli brytyjskiego rocka przełomu lat 90. i XXI wieku, a ich przebój "Why Does It Always Rain on Me?" należy do grona największych festiwalowych przebojów ostatniego piętnastolecia. Po wydaniu albumu "Ode to J. Smith" w 2009 roku grupa udała się na mały odpoczynek, a wokalista - Fran Healy postanowił rozpocząć działalność solową. Do pracy nad swoją płytą zaprosił Paula McCartneya, Neko Case oraz Toma Hobdena z Noah and the Whale. Efektem tych prac był wydany w 2010 roku krążek "Wreckorder", bardziej stonowany i akustyczny w porównaniu do dokonań grupy Travis. Jak do tej pory była to jedyna ucieczka artysty w stronę solowej działalności, a jego pierwszy zespół już pracuje nad ósmym krążkiem.
James Walsh (Starsailor)
Pora na jeszcze jednego przedstawiciela gitarowej brytyjskiej sceny muzycznej. Grupa Starsailor na początku XXI wieku została okrzyknięta wielkim odkryciem, a ich debiutancki album "Love is Here" trafił na 2. brytyjskiej listy albumów oraz został doceniony przez wielu recenzentów, w tym m.in. przez magazyn NME. Krytycy często podkreślali znaczenie fantastycznego głosu Jamesa Walsha. Grupa zawiesiła swoją działalność w 2009 roku, a wokalista rozpoczął karierę solową od wydania epki "Live at the Top of the World", nagranej we współpracy z orkiestrą z Tromsø. Jego pierwszy krążek "Lullaby", nagrany z producentem Sashą Skarbkiem, był zainspirowany powieścią amerykańskiego pisarza Chucka Palahniuka o takim samym tytule. Znalazło się na niej sporo akustycznych kompozycji, będących niejako podkładem dźwiękowym do planowanego filmu. Wydana rok temu płyta "Turning Point" była powrotem do brzmienia znanego z formacji Starsailor. Nie zabrakło na niej pop-rockowych kompozycji, w tym nagranego z Suzanne Vegą utworu "Firing Line". W połowie ubiegłego roku grupa Starsailor wróciła do koncertowania i można spodziewać się, że w najbliższym czasie zostaniemy uraczeni ich nowym krążkiem.
Źródło zdjęcia: http://diymag.com/media/img/Artists/B/Brandon-Flowes/_1500x1000_crop_center-center_75/Brandon-Flowers-2015.jpg
Z zespołem czy solo? [Część 1]
Reviewed by michal91d
on
1.4.15
Rating:
Komentarze