Tekst: Być jak Coldplay!
Kilka lat temu perkusista grupy Seasfire stwierdził, że najgorszym porównaniem, jakie kiedykolwiek usłyszał o swoim zespole było "dubstepowy Coldplay". Mam nadzieję, że jeśli ten tekst kiedyś trafi do opisywanych poniżej zespołów, nikt się na mnie nie pogniewa, bo porównania będą wyłącznie pozytywne.
Po ogłoszeniu koncertu Coldplay w
Warszawie przyszła mi do głowy myśl - czy istnieją już zespoły,
które za kilka, kilkanaście lat będą w stanie zapełnić tak duże
przestrzenie? Czy są zespoły, które brzmieniem przypominają
początki słynnych Brytyjczyków i mają potencjał, by pójść ich
ścieżką? Kto zapełni przestrzeń w moim muzycznym świecie, gdyby
oni zakończyli swoją karierę? Tak naprawdę nikt nie jest w stanie
przewidzieć przyszłości i być może za kilkanaście lat stadiony
będą zapełniać DJe lub grające nijaką muzykę gwiazdki
sztucznego popu, ale im dłużej zacząłem rozmyślać nad
odpowiedzią na powyższe pytania, tym bardziej klarowały się dwie
nazwy. Opisane tutaj zespoły są dopiero na początku swojej drogi,
nie nagrały jeszcze debiutanckich albumów i być może ta teza jest
dość odważna, a do tego przemysł muzyczny niesamowicie zmienił
się w przeciągu ostatnich dwudziestu lat. Mimo to, odnoszę
wrażenie, że początki tych zespołów przypominają nieco początki
mojego ulubionego zespołu i gdzieś w tyle głowy siedzi myśl: "oni
mogą być wielcy!".
Port Isla
Zacznę od zespołu, który pojawiał
się na moim blogu przez dobrych kilka ostatnich lat. Poznajcie Port
Isla.
Grupa powstała w 2011 roku z
inicjatywy wokalisty - Willa Bloomfielda, który do współpracy
zaprosił Stanleya Spilmana i Henry'ego Kilmistera. Kilka miesięcy
później dołączył do nich Will Olenski i tak zaczęła się ich
wspólna przygoda. Występy i rosnąca popularność w hrabstwie
Norfolk przyczyniły się do występu grupy w ramach cyklu BBC
Introducing, a nagrania demo publikowane w serwisie Soundcloud
jeszcze bardziej utwierdzały w przekonaniu, że mamy do czynienia z
zespołem niezwykłym, mogącym zdziałać wiele na muzycznej scenie.
Gdy opisywałem ich w plebiscycie Sound of 2013, mieli na koncie kilka nagrań, głównie akustycznych i folkowych, w których słychać było wpływy Fleet Foxes, The Beatles i Coldplay, ale od tego czasu wiele się zmieniło. Ich nowe utwory brzmią niczym skrojone na podbijanie stadionów. Chłopaki nie boją się tworzyć gitarowych riffów, motywów, które napędzają utwory jak w "In the Long Run", a do tego coraz częściej pojawiali się w roli supportu popularnych artystów jak Kodaline czy James Bay. Co ciekawe, kilka miesięcy temu podpisali kontrakt z wytwórnią Parlophone. Tak, dobrze kojarzycie tę nazwę.
Gdy opisywałem ich w plebiscycie Sound of 2013, mieli na koncie kilka nagrań, głównie akustycznych i folkowych, w których słychać było wpływy Fleet Foxes, The Beatles i Coldplay, ale od tego czasu wiele się zmieniło. Ich nowe utwory brzmią niczym skrojone na podbijanie stadionów. Chłopaki nie boją się tworzyć gitarowych riffów, motywów, które napędzają utwory jak w "In the Long Run", a do tego coraz częściej pojawiali się w roli supportu popularnych artystów jak Kodaline czy James Bay. Co ciekawe, kilka miesięcy temu podpisali kontrakt z wytwórnią Parlophone. Tak, dobrze kojarzycie tę nazwę.
To ta sama wytwórnia, która dba o interesy grupy Coldplay. Pamiętacie teledysk do "Shiver"? To w nim młodzi członkowie Coldplay, jeszcze nieświadomi, co czeka ich za kilka lat, grali w malutkim studiu, wokół czerwonego, staromodnego dywanu. Bardzo podobny dywan znajdziecie w teledysku Port Isla. Zresztą popatrzcie na ruchy wokalisty - Willa, jakbym widział Chrisa Martina grającego "Charlie Brown". Podobieństw jest jeszcze więcej - wpadające w ucho melodie, podobny styl, a nawet wokal. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to przed nimi piękna kariera i kto wie, może za kilkanaście lat będziemy mogli ich powitać w Polsce na Stadionie Narodowym. Na razie pozostaje czekać na debiutancki album, który ma się ukazać w 2017 roku.
Colouring
Ich nazwy zmieniają się niesamowicie
często, ale z każdą kolejną brzmią jeszcze lepiej. Poznajcie
Colouring.
Pamiętacie grupę Kenworthy? No dobra,
możecie jej nie kojarzyć, bo jej popularność nie przebiła się
znacznie poza okolicę Londynu. Nazwa Osca powinna Wam już jednak
świtać w głowie. Pisałem o nich wiele razy, bo byłem zachwycony
materiałem, który znajdował się na epce "Blood".
Fantastyczne nagranie tytułowe, "Illume" i pulsujące
"Around the Bends" będą jednymi z moich ulubionych nagrań
tego dziesięciolecia. Po ukazaniu się epki "Smoke" słuch
o grupie Osca zaginął. Dopiero kilka miesięcy temu okazało się,
że obecnie funkcjonują pod nową nazwą, a do tego, co dość
istotne, podpisali kontrakt z wielką wytwórnią - Warner Music. W
skład zespołu wchodzą: Jack Kenworthy, Dom Potts, Sean Reilly oraz
Alex Johnson, a na swoim koncie mają już występy przed The
Japanese House. Gdy w plebiscycie Sound of 2015 pisałem o nich,
jeszcze jako o grupie Osca, wspominałem, że stworzyli kolekcję
pięknych melodii, często łagodnych, opartych na brzmieniu pianina,
w które wpleciona jest delikatna elektronika.
Po zmianie nazwy te proporcje nieco się odwróciły. To elektronika weszła na pierwszy plan. Wkręcające "In Motion" przywodzi na myśl dokonania Radiohead, a "About You" śmiało może podbijać klubowe parkiety. Pośród tych kilku opublikowanych niedawno nagrań są jednak perełki, które świadczą o tym, że panowie z Colouring nie zapomnieli o swojej przeszłości i wciąż mogą być nazywani przyszłymi następcami Coldplay. Posłuchajcie "Everything Has Grown", od którego bije echo wczesnej twórczości ich starszych kolegów. Patrząc na Jacka Kenworthyego, mam przed oczami obraz Chrisa Martina sprzed 15-20 lat – skromnego chłopaka, który zachwyca nie tylko swoim głosem, ale i grą na pianinie.
Po zmianie nazwy te proporcje nieco się odwróciły. To elektronika weszła na pierwszy plan. Wkręcające "In Motion" przywodzi na myśl dokonania Radiohead, a "About You" śmiało może podbijać klubowe parkiety. Pośród tych kilku opublikowanych niedawno nagrań są jednak perełki, które świadczą o tym, że panowie z Colouring nie zapomnieli o swojej przeszłości i wciąż mogą być nazywani przyszłymi następcami Coldplay. Posłuchajcie "Everything Has Grown", od którego bije echo wczesnej twórczości ich starszych kolegów. Patrząc na Jacka Kenworthyego, mam przed oczami obraz Chrisa Martina sprzed 15-20 lat – skromnego chłopaka, który zachwyca nie tylko swoim głosem, ale i grą na pianinie.
Chłopaki skradli moje serce jeszcze
pod nazwą Osca, ale jako Colouring nie rozczarowują, a dają
nadzieję, że tym razem zostaną dostrzeżeni nie tylko przez
krytyków, ale i przez większą publiczność. Dajcie im szansę.
Ich cover „I Heard It Through the Grapevine” jest fenomenalny.
A może Wy znacie jakieś młode zespoły, które już w przyszłości mogą pójść śladami Coldplay? Koniecznie dajcie znać w komentarzu.
Zdjęcie główne: Guy Hurst (guy hurst) on Flickr ("Coldplay - Glastonbury 2016") [CC BY 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)], via Wikimedia Commons
Tekst: Być jak Coldplay!
Reviewed by michal91d
on
6.11.16
Rating:
Komentarze