Moje płyty 2016 roku


Wiem, że w ubiegłym roku nie robiłem zestawienia "najlepszych" płyt. Podobnie będzie i tym razem, bo to poniższe nie będzie rankingiem tych "najlepszych", a tych, których słuchało mi się najlepiej i z którymi wiążą się dobre wspomnienia. Kim jestem, żeby mówić Wam, że jakaś płyta była najlepsza w tym roku? Nie mam takich kompetencji. Nikt nie ma. Im jestem starszy, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że na odbiór muzyki wpływa wiele przeróżnych czynników. Mogę Wam jedynie podsunąć mój ranking i być wdzięczny za czas, który poświęcicie na jego przeczytanie. A jeśli dzięki niemu poznacie coś fajnego, to będę zaszczycony.
Kolejność alfabetyczna z jednym szczególnym wyróżnieniem. Miało być 12 płyt, tyle ile miesięcy, ale czuję, że każdy z tych trzynastu zasługuje na osobne przedstawienie.


Benjamin Francis Leftwich - After the Rain

Przyznam się, że jakoś nie zachwycał mnie debiutancki album Benjamina - "Last Smoke Before the Snowstorm". Miałem z nim problem, bo w teorii powinien mi się podobać - oto chłopak z akustyczną gitarą tworzył melodyjne piosenki. A tu nic. Wszystko zmieniło się za sprawą drugiej płyty. "After the Rain" nie tylko jest bogatsze w aranżacje, ale przede wszystkim ma po prostu ładniejsze piosenki. Część z nich idealnie sprawdzała się jako podkład do padającego deszczu za oknem, a inne śmiało można było zabierać na pogodne jesienne spacery. Panie Benjaminie, stworzył Pan piękny album. Czołówka tegorocznego zestawienia.

Do przesłuchania: "Mayflies", "Just Breathe", "Tilikum"



Bobby Bazini - Summer Is Gone

O tej płycie szerzej pisałem w tym poście i od tego czasu nic się nie zmieniło. Chłopak z gitarą dojrzał, nagrał album przemyślany, nawiązujący do bluesa, rocka i soulu, ale wplatający w to wszystko odrobinę nowoczesności. Bobby zachwyca swoją barwą i lekkością tworzenia wkręcających się melodii. Jeden z najlepszych krążków 2016 roku.

Do przesłuchania: "I Wanna Know What It Is", "C'est La Vie", "Never Let Go"







Josef Salvat - Night Swim

Dacie wiarę, że debiutancki album Josefa Salvata ukazał się w 2016 roku? Mam wrażenie, że od jego premiery minęła już wieczność. "Night Swim" jest nie tylko zbiorem dotychczasowych singli artysty z majestatycznym "Shoot and Run" na czele, ale przede wszystkim kolekcją zgrabnych nowoczesnych popowych kompozycji. Każdy znajdzie na niej coś dla siebie, bo to właśnie na tej płycie spokojne ballady przeplatają się z tanecznymi przebojami.

Do przesłuchania: "Shoot and Run", Open Season", "Till I Found You"





Kaleo - A/B

To sprytne. Nagraj płytę w dwóch lekko różniących się stylistykach - żywszej i spokojniejszej, nazwij płytę "A/B". Nikt nie będzie czepiał się braku spójności, bo przecież sam tytuł wskazuje, że możemy dostać dwa oblicza zespołu. Ta sztuczka wyszła Islandczykom z Kaleo perfekcyjnie, ale, co najważniejsze, oni po prostu nagrali świetny album, w którym energetyczne gitarowe riffy zachwycają w takim samym stopniu jak plumkanie na akustycznej gitarze.

Do przesłuchania: "No Good", "All the Pretty Girls", "Vor í Vaglaskógi"




Kings of Leon - WALLS

Przyznam się Wam, że byłem pełen obaw przed premierą tej płyty, głównie za sprawą zdjęcia promocyjnego, które wskazywało na to, że panowie z Kings of Leon idą na dyskotekę. Wszelkie moje obawy zniknęły, gdy na koncercie w Krakowie usłyszałem "Waste a Moment" i "Over". Pomyślałem wtedy, że bracia Followil w końcu wracają do wielkiej formy z "Only By the Night". Może nie do końca się to sprawdziło, ale płyta jest na tyle dobra, że powinna znaleźć się w tym zestawieniu.

Do przesłuchania: "Waste a Moment", "Over", "Around the World"




Michael Kiwanuka - Love & Hate

Jak już pewnie zauważyliście przez te wszystkie lata, mam słabość do dobrych, nowoczesnych soulowych płyt. W ubiegłym roku moje serce skradł Leon Bridges, wcześniej Paolo Nutini, a ten należy do Bobby'ego Baziniego i Michaela Kiwanuki. "Love & Hate" nie jest płytą łatwą w odbiorze - trwa ponad 50 minut, ale właśnie jako całość brzmi najlepiej. Zachwycają partie wokalne, chórki, ale przede wszystkim - instrumentarium. Michael Kiwanuka dojrzał od czasów debiutanckiej płyty i stworzył album, który śmiało może bić się o najważniejsze muzyczne nagrody 2016 roku.


Do przesłuchania: "Love & Hate", "Cold Little Heart", "I'll Never Love"



Mystery Jets - Curve of the Earth

Do tej pory nie było mi po drodze z twórczością Mystery Jets. Była dla mnie zbyt prosta i... naiwna, jeśli mogę to tak określić. Ale już pierwszy singiel z nowej płyty - "Telomere" wstrząsnął mną i sprawił, że długo nie mogłem się pozbierać. To było na tyle przemyślane, rozbudowane i zachwycające, że nie mogłem doczekać się premiery całego albumu. Na nim znalazło się jeszcze kilka perełek, które w zgrabny sposób łączyły gitarowe granie z psychodelią i typowym brytyjskim brzmieniem.


Do przesłuchania: "Taken by the Tide", "Telomere", "Bubblegum"




Radiohead - A Moon Shaped Pool

Długo czekałem na taki album Radiohead. Po przeciętnym "The King of Limbs" w końcu wrócili do tworzenia melodii, co jak na nich jest sporym zaskoczeniem. "A Moon Shaped Pool" jest płytą wyciszoną, wyważoną, pełną emocji i klasy, którą Brytyjczycy emanują od ładnych kilku lat. I choć nie brakuje na niej kilku momentów kompozytorskiego szaleństwa, to właśnie te spokojniejsze nagrania skradły moje serce.


Do przesłuchania: "Identikit", "Decks Dark", "Present Tense"





Robbie Williams - The Heavy Entertainment Show (Deluxe)

O tej płycie też mogliście już przeczytać na blogu. Robbie wrócił w znakomitej formie i stworzył najlepszy album od 10 lat. Pięknie nawiązuje w nim do przebiegu całej swojej kariery i największych przebojów, ale nie boi się sięgać po nowe wpływy. Wersja deluxe zawiera kilka utworów, które śmiało mogłyby trafić na wersję podstawową, tylko podnosząc jej poziom. Kapitalna popowa płyta z cudownym "Love My Life" na czele.


Do przesłuchania: "Love My Life", "Pretty Woman", "David's Song"





Seafret - Tell Me It's Real

Początek 2016 roku należał do chłopaków z Seafret. Ich łagodne gitarowe melodie, tworzone w bardzo brytyjskim stylu, nie mogły opuścić moich słuchawek. I choć okazało się, że najmocniejszą stroną albumu są wcześniej opublikowane single, to mimo wszystko udało się na nim znaleźć perełki w stylu "Missing" i cudownego "To the Sea", nagranego w duecie z Rosie Carney. W ubiegłym roku chłopaki dwa razy wystąpili w Polsce i na koncertach potwierdzili, że magia z albumu jeszcze lepiej prezentuje się na żywo.


Do przesłuchania: "Atlantis", "Be there", "To the Sea"




Society - All That We've Become

Ponad trzy lata minęły od premiery singla "All That We've Become". Pamiętam, że narobił on wtedy wiele szumu w świecie muzycznych blogów, głównie za sprawą ukrytej tożsamości twórcy projektu Society. Trzy lata czekania i pracy nad albumem przełożyły się na stworzenie wyjątkowego zbioru nagrań - hipnotyzującego, czarującego, trochę niemodnego i niezwykle wciągającego. Fani wczesnej twórczości The Verve i Danger Mouse'a mogliby być zachwyceni, gdyby tylko usłyszeli o tej płycie.


Do przesłuchania: "All That We've Become", "Commiserations", "Protocol"




Tor Miller - American English

To kolejna popowa płyta z odniesieniami do soulu w moim zestawieniu. Kiedyś Tor Miller zachwycał kompozycajmi opartymi na brzmieniu pianina, ale na swoim debiutanckim albumie zachwycił bogactwem dźwięków i różnorodnością wpływów, które stworzyły bardzo zgrabną całość. Ta płyta czerpie garściami z dorobu amerykańskiej kultury lat 70., wplatając w niego sporo nowoczesności. Od przebojowego "Surrender", aż po kojące i spokojne "Baby Blue" Tor Miller trzyma naprawdę wysoki poziom.


Do przesłuchania: "Surrender", "Midnight", "Always"




Travis - Everything At Once

Teoretycznie panowie z Travis nie nagrali niczego odkrywczego, a równocześnie stworzyli najlepszą płytę od czasów "The Boy with No Name". Fani Szkotów mogą być zachwyceni, bo dostali to, za co lubią ten zespół, inni mogą ponarzekać, że na "Everything at Once" nie znajdują niczego odkrywczego. Ja zauroczyłem się prostotą "3 Miles High", nostalgicznym "All of the Places", powrotem do przeszłości w "Radio Song" i klimatem "Idlewild", w którym można było osłyszeć Josephine Oniyamę. Hej, może ktoś zaprosiłby ich w końcu do Polski?


>Do przesłuchania: "3 Miles High", "All of the Places", "Radio Song"




Specjalne wyróżnienie:
Coldplay - A Head Full of Dreams
Ta płyta ukazała się w grudniu 2015 roku, ale różne wydarzenia sprawiły, że dopiero po kilku miesiącach 2016 roku doceniłem jej urok. Może panowie z Coldplay nie stworzyli kompozytorsko najlepszej płyty w swoim dorobku, może za bardzo poszli w stronę popu, ale za to stworzyli coś, co było mi potrzebne. Znów idealnie wpasowali się w moje życie. Radość, pełnię kolorów i pozytywny przekaz bijący z "A Head Full of Dreams" doceniłem w 2016 roku i według last.fm był to najczęściej odtwarzany przeze mnie album minionych 12 miesięcy.


Do przesłuchania: "Adventure of a Lifetime", "Birds", Up&Up"



Moje płyty 2016 roku Moje płyty 2016 roku Reviewed by michal91d on 15.1.17 Rating: 5

Brak komentarzy