Stare zapiski - trzy mało znane i zaraźliwe utwory sprzed lat cz. 2


 Prawie rok temu na blogu pojawił się wpis o mniej znanych a zaraźliwych utworach sprzed lat. Wtedy bliżej przyjrzałem się sylwetkom grup Locksley, The Morning Benders oraz Absent Elk, a dziś mam dla Was kolejną interesującą trójkę. Pomysł zrodził się podczas robienia porządków na dysku komputerowym, gdy znalazłem plik tekstowy, w których kiedyś, gdy Facebook nie był tak popularny, zapisywałem nazwy zespołów, o których warto pamiętać. Część z nich odniosła sukces, o części zapomniano, a kilka z nich być może wciąż czeka na odkrycie. 

The Cloud Room - Hey Now Now 
Każdy, kto w 2007 roku miał dostęp do telewizji z pewnością natknął się na ten utwór. "Hey Now Now" było wszędzie. Za sprawą reklamy Pepsi utwór zaczął pojawiać się w stacjach radiowych, a zespół zdobywał większą popularność, również w Polsce. Singiel co prawda ukazał się już w 2005 roku na debiutanckim albumie The Cloud Room, ale dopiero później został dostrzeżony i należycie doceniony. Magazyn "Rolling Stone" umieścił go nawet w dziesiątce najlepszych utworów 2006 roku. Kariera The Cloud Room chwilowo nabrała rozpędu - zespół koncertował m.in. z Editors, The National czy Muse, ale nie udało im się przebić na dłużej do świadomości fanów. Wydany w 2012 roku album "Zither" nie odniósł wielkiego sukcesu i wydaje się, że nowojorski zespół zawsze będzie wracać z rozrzewnieniem do czasów popularności "Hey Now Now". 


Hockey - Song Away 
Przyznam się, że już zupełnie nie pamiętam jak natknąłem się na grupę Hockey. Możliwe, że stało się to dzięki serwisowi MySpace, który w tamtym czasie był dość popularny lub dzięki amerykańskiemu forum z nową muzyką. W każdym razie dzięki temu odkryciu spędziłem kilka wieczorów wsłuchując się w debiutancki album Amerykanów i tupiąc nóżką w rytm niektórych utworów. Wydany w 2009 roku krążek "Mind Chaos" nie osiągnął spodziewanego sukcesu pomimo tego, że znajdowało się na nim sporo naprawdę fajnych i zaraźlich nagrań. Swoim podejściem do tanecznego gitarowego grania często przypominali amerykańską wersję Franz Ferdinand, choć nigdy nie zbliżyli się do osiągnięć Szkotów. W 2013 roku na rynku pojawił się ich drugi krążek - "Wyeth Is", w którym zdecydowanie odeszli od tanecznego rocka na rzecz elektroniki i chyba za bardzo udziwnionych melodii. Singiel "Song Away" był dwukrotnie utworem promującym wspomniany wyżej debiutancki album grupy i to chyba moje ulubione nagranie w ich dorobku. 



 Murray James - In the City 
W tym wypadku historia nie jest aż tak odległa, ale to, że James Murray od dłuższego czasu milczy, nie napawa optymizmem. Jak brzmiałoby połączenie brzmienia Amy Winehouse, nagrania "Hotel California" i męskiego wokalu? Właśnie tak jak "In the City" - debiutancki singiel brytyjskiego wokalisty. Widziałem w nim godnego rywala dla Jamesa Morrisona i Paolo Nutiniego, ale wygląda na to, że mimo fantastycznego głosu na swój sukces musi jeszcze poczekać. Posłuchajcie "In the City" i od czasu do czasu zerkajcie na jego profil na Soundcloudzie. Może jeszcze nic straconego i James wróci do nagrywania?

Stare zapiski - trzy mało znane i zaraźliwe utwory sprzed lat cz. 2 Stare zapiski - trzy mało znane i zaraźliwe utwory sprzed lat cz. 2 Reviewed by michal91d on 21.2.16 Rating: 5

Brak komentarzy